Spodziewaliśmy się, że skład sztafety może być dziś nieco bardziej rezerwowy. Że szansę dostanie młoda Kornelia Lesiewicz. Szczególnie, że Polki trafiły do teoretycznie łatwiejszego półfinału. Trener Aleksander Matusiński zdecydował się jednak wystawić mocną sztafetę już na tę rundę. Może po to, by dziewczyny pokazały moc i zaniepokoiły rywalki. Jeśli tak – udało się idealnie. Polki bez większych kłopotów wygrały swój bieg, a przewaga była na tyle duża, że na ostatnich metrach Justyna Święty-Ersetic mogła wręcz truchtać.
Przesadni optymiści doliczyliby się może jeszcze czterech szans medalowych w lekkiej atletyce. My, patrząc realistycznie, widzimy dwie: Marię Andrejczyk, która już jutro będzie rzucać oszczepem w finale swojej konkurencji, i sztafetę kobiet 4×400 metrów. Ta ostatnia nie może dziwić – dziewczyny od kilku lat regularnie przywożą nam do Polski medale najważniejszych imprez, a w dodatku udowodniły już na tych igrzyskach, że są w świetnej formie, biegając choćby w składzie sztafety mieszanej, która przecież zdobyła upragnione przez nas złoto.
W sztafecie kobiecej o wygraną będzie niezwykle trudno. I wszyscy zdają sobie z tego sprawę, bo faworytkami – jak zawsze – są Amerykanki. One też w drugim z półfinałów pokazały moc, wygrywając go z czasem 3:20.86 – to najlepszy wynik w całej historii eliminacji sztafety 4×400 kobiet na igrzyskach. O nieco ponad sekundę wolniejsze były od nich Jamajki. Trzeci czas obu półfinałów mają za to Polki – 3:23.10. A jak już napisaliśmy – Justyna Święty-Ersetic na końcowych metrach bardzo zwolniła, bo mogła sobie na to pozwolić (choć dodać trzeba, że i USA, i Jamajka, nie wystawiły najmocniejszych składów). Gdyby Justyna musiała pruć do mety na pełnym gazie, może byłoby o sekundę czy półtora szybciej. A to już byłby znakomity czas i, kto wie, może nawet nowy rekord Polski.
Eliminacje sztafety 4x400m kobiet bez niespodzianek, w finale pobiegną:
1 🇺🇸USA 3:20.86 Q
2 🇯🇲Jamajka 3:21.95 Q
3 🇵🇱Polska 3:23.10 Q
4 🇬🇧Wielka Brytania 3:23.99 Q
5 🇳🇱Holandia 3:24.01 q
6 🇨🇺Kuba 3:24.04 Q
7 🇨🇦Kanada 3:24.05 q
8 🇧🇪Belgia 3:24.08 Qhttps://t.co/KnmLfRxKtJ— Tomasz Wieczorek (@t_wieczorek) August 5, 2021
Spokojnie jednak, na ten przyjdzie czas w finale. Tam zapewne w sztafecie nastąpi jedna zmiana – zgadujemy, że Anię Kiełbasińską, dziś rozpoczynającą bieg, zastąpi Natalia Kaczmarek, odpoczywająca po rywalizacji indywidualnej. Kiełbasińska wypełniła jednak swoje zadanie znakomicie, doprowadzając naszą sztafetę do strefy zmian na pierwszym miejscu. A przecież jeszcze pół roku temu szanse na jej występ na igrzyskach były minimalne, bo męczyła się z poważną kontuzją! Dziś za to stanęła na Stadionie Olimpijskim w Tokio i pobiegła 400 metrów, przekazując potem pałeczkę Idze Baumgart-Witan, której… też w Japonii mogło nie być, bo dostała się na igrzyska dopiero w ostatniej chwili.
Iga jeszcze na wyrównaniu zajmowała drugie miejsce. Ale potem w znakomitym stylu wyszła na prowadzenie, którego Polki miały już nie oddać do końca. Ba, tylko je powiększały. Małgorzata Hołub-Kowalik pobiegła spokojnie, ale i tak szybciej od rywalek. Walczyła właściwie sama ze sobą, bo stale miała trzy, cztery, momentami nawet pięć metrów przewagi. Pałeczkę podała w końcu Justynie Święty-Ersetic. Na spokojnie, bez niepotrzebnego ścisku w strefie zmian. Byle nie zgubić, nie popełnić błędu. Udało się. Justyna ruszyła do przodu w niecodziennej dla siebie sytuacji – nikogo nie musiała gonić, nie było nawet mowy o rozgrywaniu tego biegu w inny sposób. Po prostu gnała do mety na pierwszym miejscu.
I tak też dobiegła.
Przybliżone międzyczasy Polek według organizatorów:
Anna Kiełbasińska 51.01 (pół sekundy lepiej niż PB!)
Iga Baumgart-Witan 50.24
Małgorzata Hołub-Kowalik 50.43
Justyna Święty-Ersetic 51.42 (odpuściła końcówkę, gdy wygranie biegu było pewne) https://t.co/inlfI6HhCl— Athletics News (@Nedops) August 5, 2021
To był pokaz możliwości Polek, choć te… z pewnością są jeszcze większe. Liczymy na to, że w finale nasze zawodniczki to potwierdzą. O tym, że tak na pewno będzie, przekonywała Małgorzata Hołub-Kowalik tuż po biegu. – Na pewno będzie medal i rekord Polski, poniżej pewnej granicy – powiedziała. A przypomnijmy, że po eliminacjach sztafety mieszanej mówiła, że w jej finale “będzie medal i to gruby”. No i było złoto. Więc komu jak komu, ale Małgosi w takie obietnice wierzymy.
Fot. Newspix