Allyson Felix z igrzyskami się pożegnała. Ale ma kolejne cele przed sobą

Allyson Felix z igrzyskami się pożegnała. Ale ma kolejne cele przed sobą

Jej karierę mianem wyjątkowej można było określić już dobrych parę lat temu. Jeszcze zanim urodziła dziecko, zanim weszła w konflikt z Nike, zanim pobiła kilka kolejnych rekordów. W 2021 roku Allyson Felix to już jednak chodząca legenda. Rekordzistka wszech czasów, jeśli chodzi o medale na mistrzostwach świata w lekkoatletyce. Najbardziej utytułowana lekkoatletka w historii igrzysk olimpijskich. A parę celów wciąż znajduje się przed nią. Rozwijanie marki obuwniczej, którą sama założyła, dalsze inspirowanie i wspieranie kobiet w sporcie, a także, być może, walka o jeszcze jeden, ostatni krążek wielkiej imprezy.

Pierwsza z klamr

W Tokio Allyson Felix zrobiła więcej, niż wydawało się, że będzie w stanie. Podczas poprzedniej wielkiej imprezy lekkoatletycznej, w której brała udział, czyli mistrzostw świata w Dausze, medale zdobywała tylko w sztafetach: mieszanej i kobiecej. Samo zakwalifikowanie się na igrzyska w konkurencji indywidualnej miało być dla niej wyzwaniem. A podium?

Zdobycie medalu brzmiało niemal jak mission impossible. Choćby w  naszej analizie przed igrzyskami, dotyczącej czterech zawodniczek, które mogą przejść do historii, nie ocenialiśmy szans Felix zbyt wysoko:

“Dalej zaczynają się schodki. Amerykanka podczas poprzedniej imprezy olimpijskiej, w Rio de Janeiro, zdobyła srebro w biegu na 400 metrów, a jeszcze w Londynie wygrała wyścig na 200 metrów. To jednak dość odległe czasy. Nie tyle, co nie wiadomo, czy Felix zdołała pokonać młodsze koleżanki w amerykańskich kwalifikacjach, ile istnieje możliwość, że zdecyduje się postawić wyłącznie na start w sztafetach”.

Jak się okazało – Felix wcale z rywalizacji indywidualnej nie zrezygnowała. Podczas “Olympic Trials” zajęła drugie miejsce w biegu finałowym na 400 metrów (gorzej było na dwukrotnie krótszym dystansie) i wywalczyła bilet do Tokio. Choć trzeba przyznać, że uzyskiwane na przestrzeni sezonu czasy nie stawiały jej w roli faworytki na IO. Można powiedzieć, że biegała nieco szybciej od czołowych Aniołków Matusińskiego. Czyli w okolicach 50,5-51 sekund. Startowała też na 200 metrów , tam jednak nie była nawet bliska przebicia bariery 22 sekund.

Dopiero w ostatnim biegu przed igrzyskami odpaliła petardę (50.02), ale dalej – wynikami odstawała od największych rywalek. Shaunae Miller-Uibo, Quanera Hayes, Stephenie Ann McPherson, Marileidy Paulino, Candice McLeod – wszystkie mogły się pochwalić w 2021 roku, jeszcze przed startem igrzysk, czasami poniżej 50 sekund.

Amerykanka wiedziała jednak, na kiedy powinna zbudować najwyższą formę (czego nie można było powiedzieć o jej kolegach z kadry). Już w półfinale biegu na 400 metrów w Tokio pobiegła 49.89. A w finale była jeszcze szybsza.

Złoto trafiło do Miller-Uibo, obrończyni tytułu, która od początku do końca wyścigu nie pozostawiła rywalkom żadnych wątpliwości. Po prostu nie miała sobie równych. Felix natomiast znajdowała się w “grupie pościgowej”. Jeszcze na niecałe 100 metrów przed metą cztery zawodniczki zachowywały szanse na podium. Ale na finiszu, z tego grona, tylko jedna (wspomniana wyżej Paulino) okazała się szybsza od 36-letniej legendy lekkoatletyki.

Allyson miała zatem brąz. Ale aby przejść do historii i wyprzedzić Carla Lewisa w liczbie krążków na igrzyskach, stając się najbardziej utytułowaną lekkoatletką i Amerykanką, potrzebowała jeszcze jednego świetnego biegu. Padło na sztafetę 4×400.

Reprezentacja USA stworzyła prawdziwy “Dream Team”. O złoto, oprócz Felix, miały walczyć dwie najlepsze zawodniczki w historii biegu na 400 metrów przez płotki – Dalilah Muhammad oraz Sydney McLaughlin – a także 19-letnia Athing Mu, która wygrała już w Tokio złoto na 800 metrów.

Mogliśmy zastanawiać się – czy padnie rekord świata? Jak się okazało – najlepszego wyniku w historii nie było, ale pewnie wywalczony złoty medal już tak. Po wyścigu Allyson Felix stwierdziła, że nic tu po niej. Nie ma potrzeby startu na kolejnych igrzyskach olimpijskich. Bo zrobiła na tej imprezie wszystko, co miała do zrobienia.

– Myślę, że było nas [lekkoatletek – przyp-red.] widać na bieżni, poza bieżnią, na wszystkie sposoby. Więc to mi się podobało. To były naprawdę specjalne igrzyska dla kobiet, w naszym sporcie, poza naszym sportem. Oczywiście myślę, że w wielu obszarach jest jeszcze wiele do zrobienia, ale mamy rozpęd, podążamy we właściwym kierunku, nie tylko z punktu widzenia wyników sportowych, ale zmieniając całe środowisko. I nadal będziemy iść do przodu –  mówiła Felix po igrzyskach w Tokio

Wygrany konflikt?

Amerykanka wiedziała dobrze, jaki był jej cel na igrzyskach. Nie liczyły się tylko medale. Występ w Tokio miał sfinalizować etap, który rozpoczął się już dobrych parę lat temu. I który wychodził daleko poza świat sportu. Aby wytłumaczyć o co chodzi, cofnijmy się nieco w czasie.

Siedemdziesiąt procent – o tyle niższy od poprzedniego miał być jej kontrakt z Nike, który amerykańska firma zaproponowała Felix w 2018 roku. Nie bez znaczenia było to, że urodziła dziecko. Do tego zapewne doszła kwestia wieku. Nagle jedna z największych światowych gwiazd lekkoatletyki przestała być atrakcyjna w oczach giganta.

Wszystko bazowało na brutalnych wyliczeniach, prawdopodobieństwie. Na dalszy plan zeszły wyniki, które wciąż stały po stronie Felix. Można śmiało powiedzieć, że według osób zatrudnionych przez Nike, jako ponad trzydziestoletnia matka, miała powoli wypadać z obiegu. Widziano ją raczej w roli przyszłej ekspertki telewizyjnej, trenerki, może cały czas biegającej weteranki. Ale na pewno nie gwiazdy dyscypliny, którą uprawiała. A tylko takie postaci mogły liczyć na wysokie zarobki.

Dla Allyson Felix propozycja ze strony jej dotychczasowego sponsora była jak uderzenie w policzek. Nie zamierzała przystać na zaproponowane warunki. Rozpoczęła swoją walkę o poprawę sytuacji kobiet w świecie sportu, czy też po prostu kobiet w pracy. Bo to, jak postrzegana do dzisiaj bywa ciąża, po prostu stanowi problem.

Amerykanka podpisała umowę z innym producentem obuwia, Athletą. Prawdopodobnie nie tak lukratywną. Nie mogła też liczyć, że reklamy z jej udziałem będą pojawiały się wszędzie i nabijały miliony wyświetleń. Dość powiedzieć, że jeden z filmików – w którym wystąpiła Felix – wypuszczony z oficjalnego konta firmy obejrzało na YouTube… niecałe trzy tysiące użytkowników. Inna rzeczywistość.

Już jako zawodniczka Athlety Felix wystartowała na mistrzostwach świata w Dausze. I zdobyła podczas nich dwa medale – w sztafecie 4×400 oraz sztafecie mieszanej. Oba złote. Co jednak ciekawe, a o czym się nie mówiło – Felix cały czas biegała… w Nike! Nie miała za bardzo wyboru, bo jej nowy sponsor kolców lekkoatletycznych po prostu nie produkował (inne buty – owszem). A amerykańska firma miała na nie monopol.

Mogło wydawać się, że do podobnej sytuacji dojdzie w Tokio. Tuż przed igrzyskami Allyson Felix jednak niespodziewanie ogłosiło założenie nowego producenta obuwia – “Saysh”. Hasłem marketingowym firmy Amerykanki, która miała produkować buty “dla kobiet, zaprojektowane przez kobiety”, stało się – “know your place” (znaj swoje miejsce). Co oczywiście było pstryczkiem w nos wymierzonym w Nike.

To właśnie w butach marki Saysh Allyson Felix pobiegła w Tokio. Jako pani prezes i założycielka obuwniczej firmy, a także matka trzyletniej Camryn, Amerykanka przeszła do historii światowej lekkoatletyki.

To nie koniec

Jakie będą następne kroki Amerykanki? Chce dalej inspirować, budować swoją markę, łamać stereotypy. W dużej mierze w nowej funkcji, ale z bieżnią wcale się nie rozstaje. Choć nie wyobraża sobie startu na igrzyskach w Paryżu, zapowiedziała, że być może wystąpi na mistrzostwach świata w Eugene w 2022 roku. I tam oficjalnie pożegna się z publicznością. Będzie startować dla siebie, dla rywalizacji, ale już nie dla rekordów. Jeśli chodzi o lekkoatletyczne mistrzostwa świata jest bowiem najbardziej utytułowaną osobą (bez podziału na płeć) wszech czasów. Ma w dorobku aż osiemnaście medali (zdobywanych w latach 2005-2019).

Czy jednak na pewno, patrząc na jej wszelkie sukcesy, usatysfakcjonowana Felix nie wycofa się z lekkoatletycznej rywalizacji? Zobaczmy. Gdyby jednak chciała, żeby start w Tokio był jej ostatnim w karierze, zapewne nie pojawiłaby się kilka tygodni później w Paryżu, aby wystartować w zawodach w ramach Diamentowej Ligi. To byłoby naprawdę nietypowe miejsce i czas na pożegnanie się ze sportem.

Sama lekkoatletyka jednak oczywiście i tak nie definiuje Amerykanki. W 2020 i 2021 roku Allyson znalazła się w rankingu “Timesa” wśród stu najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Nie ma wątpliwości, że mało która sportsmenka w historii tak przyczyniła się do postrzegania kwestii ciąży w sporcie. A pójście na przekór gigantowi, jakim jest Nike, to kolejna rzecz. Ewentualne sukcesy Amerykanki w rozwijaniu “Saysh” tylko umocnią jej pozycję. Choć trzeba przyznać, że zbudowanie od podstaw sportowej marki obuwniczej czy odzieżowej to wielkie wyzwanie. Któremu nie podołała w końcu m.in. rodzina Ballów (Big Baller Brand). Twarzą produktów jest obecnie sam ojciec – Lavar Ball – po tym, jak koszykarze NBA – Lamelo Ball i Lonzo Ball – podpisali umowy z kolejno Pumą oraz Nike.

Wracając do Felix – mimo tego, że igrzyska się zakończyły, jej wciąż jest pełno. We wrześniu pojawiła się na słynnej Met Gali, którą można uznać za wielkie święto w świecie mody i celebrytów. Biała suknia, pokryta w strusie pióra oraz kryształowe koraliki, sprawiła, że Amerykanka wcale nie odstawała od otoczenia. Była jedną z gwiazd. Choć – oficjalnie – reprezentowała swojego sponsora, Athletę, która z okazji gali wpłaciła pięćdziesiąt tysięcy dolarów na rzecz organizacji charytatywnej “The Power of She Fund”.

Kiedy wszelkie uroczystości, wywiady, wyróżnienia dobiegną końca, a zaczną się przygotowania do nowego sezonu i tradycyjne dla lekkoatletów “bycie w trasie”, znowu wejdzie na doskonale znaną jej drogę. Miejmy nadzieję, że podąży nią do kolejnych mistrzostw świata, tych w Eugene. Bo kolejne występy takich postaci jak Amerykanka po prostu ubarwiają lekkoatletyczną rywalizację. Niech Allyson Felix nie spieszy się z powiedzeniem “stop”, nawet, kiedy – na ten moment – nic nie zapowiada, żebyśmy zobaczyli ją w Paryżu.

KACPER MARCINIAK

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najlepiej oceniane
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Hail Porn
11 miesięcy temu

Long living the peace

Aktualności

Kalendarz imprez