Aaron Cel: U Sochana zaimponowało mi to, z jakim spokojem grał

Aaron Cel: U Sochana zaimponowało mi to, z jakim spokojem grał

– Sochan? Na treningach dało się dostrzec talent, o którym teraz wszyscy mówią. Motoryka, a także IQ sportowe, zrozumienie gry – on już to ma. Dużo rzeczy rozumie. W meczu z Rumunią najbardziej zaimponowało mi właśnie to, z jakim spokojem grał. Nie spieszył się, nie robił nic na siłę, a to w tym wieku rzadkość – mówi nam Aaron Cel. Z filarem reprezentacji Polski rozmawialiśmy nie tylko o jego młodszym koledze z kadry, ale też o powrocie Adama Waczyńskiego oraz zbliżającym się turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk.

KACPER MARCINIAK: Awans do Eurobasketu mieliście zapewniony już przed meczem z Hiszpanią, ale mimo tego nie podeszliście do niego ulgowo.

AARON CEL: Zależało nam, żeby dobrze zagrać. Wiedzieliśmy, że Hiszpania będzie chciała się zrewanżować za ostatnią porażkę z nami. Byliśmy zatem gotowi na ciężki, a także ofensywny mecz, bo oni lubią dużo biegać, rzucać za trzy. Ale niestety, choć nie mamy się czego wstydzić, tym razem przegraliśmy jednym punktem.

Ten rywal motywuje was szczególnie?

Tak, bez wątpienia. To jest drużyna, która co rok, co turniej gra o najwyższe cele. I jakoś tak to wygląda, że zawsze, kiedy z nią gramy, to wcale nie wypadamy źle. Pamiętam 1/8 mistrzostw Europy z 2015 roku, kiedy prowadziliśmy z Hiszpanią przez trzy kwarty. A w lutym tego roku wreszcie udało nam się wygrać. Teraz znowu było blisko. Tak więc faktycznie, i nam się z nimi dobrze gra, i nie brakuje motywacji.

Na ten mecz do kadry wrócił wreszcie Adam Waczyński.

Oczywiście wszyscy byliśmy z tego powodu zadowoleni, szczególnie starci zawodnicy, którzy spędzili z nim w reprezentacji około dziesięciu lat. To jednak jest też nasz przyjaciel. Dwa okienka kadrowe go nie było, ale wrócił. Wiadomo, że w tych w ważnych meczach jego doświadczenie, jego talent nam się przydają.

Waczyński był jednym z weteranów, którzy pojawili się na parkiecie też z Rumunią, ale to spotkanie miało innego bohatera – Jeremy’ego Sochana. Myślałeś, że da takie show?

Trudno było się spodziewać, że pójdzie mu aż tak dobrze. Ale faktycznie dało się na treningach dostrzec talent, o którym teraz wszyscy mówią. Motoryka, a także IQ sportowe, zrozumienie gry – on już to ma. Dużo rzeczy rozumie. W meczu z Rumunią najbardziej zaimponowało mi właśnie to, z jakim spokojem grał. Nie spieszył się, nie robił nic na siłę, a to w tym wieku rzadkość.

Bardzo przyjemnie wyglądał też jego rzut.

Akurat rzucałem z nim kilka razy w trakcie tego tygodnia treningów i miał parę dobrych serii. Zdarzyło mu się trafić z dziesięć trójek z rzędu. Może i dla zawodnika w moim wieku to nic nadzwyczajnego, ale w przypadku siedemnastolatka – to bardzo dobry wynik. Do tego wiadomo, skacze bardzo wysoko, ma czucie do zbiórek. Widać też, że bardzo dobrze kozłuje, więc mimo tego, że jest czwórką [silnym skrzydłowym – przyp. red.], w przyszłości może grać również na niskim skrzydle, dalej od kosza. I jeszcze jedna ważna rzecz, którą nie każdy dostrzega – jest wysoki i bardzo mobilny, dzięki czemu w defensywie może bronić różnych pozycji. Trener Taylor prosił, żebyśmy zawsze, kiedy jest jakaś zasłona, dawali Sochanowi kryć niższych zawodników, rozgrywających czy rzucających.

Ma takie warunki fizyczne, że pewnie na obu skrzydłach będzie sobie radzić.

Ma fajne warunki, a może jeszcze urośnie. Śmialiśmy się, że nie jesteśmy przyzwyczajeni do grania z kimś, kto może na kolejnym zgrupowaniu pojawić się kilka centymetrów wyższym. Ale tak faktycznie może być. Myślę, że ostatecznie na czwórce się najlepiej odnajdzie. Ja mam 204, 205 cm wzrostu, a jak patrzyłem się mu w oczy, to byliśmy mniej więcej na równi. Więc jak jeszcze trochę podrośnie, to będzie miał idealny wzrost, aby grać na tej pozycji na najwyższym poziomie na świecie.

W końcówce spotkania z Rumunią zrobiło się nerwowo. Przewaga stopniała i ci młodzi gracze, którzy byli wtedy na parkiecie, przeszli przez prawdziwą próbę ognią. Musieli utrzymać prowadzenie i to im się udało.

Myślę, że wyszło im na dobre, że ten mecz był tak zacięty. Można było obserwować ich pod lekką presją. Mimo tego, że ten mecz niewiele znaczył, nikt nie chce przegrać u siebie z Rumunią. Mieli zatem taki sprawdzian i bardzo dobrze sobie poradzili. Nie tylko Jeremy, ale też Olek Balcerowski, Łukasz Kolenda czy Dominik Olejniczak. Jasne, gdyby mecz był do jednego kosza, też by nikt się nie obraził, ale taka wygrana to wartościowa lekcja.

Zawodnicy, o których mówimy to na pewno przyszłość kadry, ale pytanie brzmi – jak wiele jest w nich teraźniejszości?

To o tyle trudne pytanie, że rozwój każdego zawodnika przebiega inaczej. Olejniczak gra już sporo w Sopocie, Balcerowski również, i to w najlepszej lidze Europy [w Hiszpanii – przyp. red.]. Oni na pewno z meczu na meczu nabierają ogromnego doświadczenia. A co do Sochana czy Igora Milicica – na razie to są przede wszystkim talenty. Jeremy potwierdził właśnie, że ten talent jest ogromny. Ale wiadomo, że wejście w sezon z dorosłymi zawodnikami, to będzie dla niego kolejny etap.

Zobaczymy też, którą ścieżkę rozwoju wybierze. Jego pierwsza decyzja była taka, żeby iść na uniwersytet Baylor w NCAA. To jeszcze nie jest przesądzone, bo zastanawia się, czy nie zostać w Europie. Ostatnio rozgrywał turniej euroligowy z młodzieżówką, na którym bardzo dobrze wypadł i z tego, co wiem, ma pełno propozycji z najlepszych klubów europejskich. Będzie miał zatem ważną decyzję do podjęcia, ale wierzę, że wszędzie sobie poradzi.

Następny przystanek dla polskiej reprezentacji to turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Teraz jeszcze wracacie do klubów i oczywiście na grze w nich się skupiacie, ale czy ta myśl o Tokio gdzieś z tyłu głowy pozostaje?

Tak, przewijał się ten temat w ubiegłym tygodniu. Szczególnie że awans mieliśmy już zapewniony, więc trochę pogadaliśmy o kolejnych eliminacjach. Nie możemy się ich doczekać, cała nasza grupa jest niezwykle zmotywowana. Faktycznie, nie chcę mówić za innych, ale pragniemy zamknąć ten etap w polskiej kadrze awansem na igrzyska albo przynajmniej wywalczyć, ile się da na turnieju kwalifikacyjnym. Bo wierzymy, że jesteśmy w stanie kolejny raz zaskoczyć Europę. Przygotowania na początku czerwca, potem mecze – będziemy gotowi.

ROZMAWIAŁ
KACPER MARCINIAK

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez