3:0 i do hotelu. Polska pewnie pokonuje rezerwy Włochów w Lidze Narodów

3:0 i do hotelu. Polska pewnie pokonuje rezerwy Włochów w Lidze Narodów

Mecz Polska-Włochy na sam początek Ligi Narodów, w dodatku rozgrywanej we włoskim Rimini. Kraj posiadający najsilniejszą siatkarską ligę na świecie podejmuje obecnych mistrzów świata. Brzmi świetnie, prawda? Ano nieprawda. Bo chociaż Polacy traktują zmagania w Lidze Narodów jak ważny test przed igrzyskami w Tokio, to Włosi zgłosili do tego turnieju rezerwowy skład. Zatem więcej niż o ich kadrze, mówi się o włoskiej „bańce” w Rimini. Sensacji nie było. Polacy z małymi tylko problemami odprawili rywali 3:0.

Przyjrzyjmy się Włochom: organizują wielką, rzekomo szczelną bańkę w celu zminimalizowania ryzyka zakażenia. Wprowadzają w niej rygorystyczne zasady, takie jak wybrane godziny dla poszczególnych reprezentacji na korzystanie z basenów czy siłowni. Wszystkie drużyny przebywają zamknięte w ścisłym reżimie sanitarnym. Na samych meczach nie było zmiany stron, nastąpił powrót do przerw technicznych, a zawodnicy rezerwowi i sztaby siedzieli w maseczkach, co jednak wyglądało nieco komicznie.

– To będzie bardzo trudny okres dla wszystkich reprezentacji. Powiedziałem, że wygra ta drużyna, która będzie potrafiła najlepiej sobie poradzić z monotonią bycia miesiąc w jednym miejscu, w jednym hotelu, bez przemieszczania się. Do tej pory było tak, że były jakieś zmiany. Tu będą zdani na to, że siedzą w jednym miejscu ­– komentował w niedawnej audycji Kierunek Tokio Krzysztof Ignaczak.

I po tym wszystkim gospodarze decydują się na… inny od reszty system przygotowania kadry do igrzysk olimpijskich. Z zewnątrz wygląda to tak, jakby sam organizator nie firmował pomysłu bańki swoją drużyną. Efekt był taki, że zamiast wyrównanego meczu, spodziewaliśmy się dziś łatwej wygranej Polaków.

Polacy wykonali zadanie

Oczywiście, sami również nie wyszliśmy w najsilniejszym zestawieniu, ale nasza głębia składu jest nieporównywalnie większa, plus każdy z tych chłopaków ma szanse na wyjazd do Tokio.

Włosi owszem, miewali przebłyski. Grę starał się prowadzić Alessandro Michieleetto, skądinąd znany polskim kibicom zawodnik Trentino. Ale na mistrzów świata przebłyski to za mało. W pierwszym secie dobrze funkcjonował nasz blok, parę razy odbijając dwie-trzy piłki z rzędu. W zagrywce wyraźnie górowaliśmy nad rywalami. Nawet jeżeli punktowo wynik był wyrównany, wynikało to bardziej z błędów naszych zawodników. No właśnie – w drugim secie możemy poszukać dziury w całym i znaleźć wady w grze Polaków.

SPONSOREM POLSKIEJ SIATKÓWKI JEST PKN ORLEN

Miejscami byliśmy nieco chaotyczni. Nadrabialiśmy to umiejętnościami, jednak w drugiej partii przy stanie 12:13 wyraźnie poirytowany Vital Heynen wziął pierwszy czas, w którym zafundował swoim zawodnikom całkiem zasłużony ochrzan mówiąc, że nic nie grają i to Włosi sami oddają nam punkty po błędach. Reprymendy w szczególności do serca mógł wziąć sobie Bartosz Bednorz. O ile na zagrywce jeszcze dawał radę, to w ataku z akcji przez całe spotkanie był dziś wręcz dramatyczny. W pewnym momencie jego statystyki mówiły, że wykorzystał jedną piłkę na piętnaście zagrywanych! Zatem największym wygranym tego meczu może być Kamil Semeniuk, bezpośrednio rywalizujący o bilet na igrzyska właśnie z Bednorzem.

Ale w dalszym ciągu, nawet kiedy gra nie do końca układała się po naszej myśli, była to rywalizacja Porsche jadącego na pół gazu, z samochodem klasy średniej. Choć w drugim secie mieliśmy problemy, to kiedy indywidualności takie jak Maciej Muzaj czy Mateusz Bieniek zapewniły nam zwycięstwo. Na trzeci set Polacy wyszli znacznie bardziej skoncentrowani. Ponownie zaczęli dyktować tempo, powrócili do zdobywania punktów przez środek i to przynosiło efekty.

Maraton dopiero się zaczyna

Po dzisiejszym zwycięstwie nie ma co się specjalnie podniecać – ot, zadanie wykonane, włoskie rezerwy odprawione z kwitkiem. Prawdziwy sprawdzian czeka naszych reprezentantów jutro. Zagramy z Serbami, aktualnymi mistrzami Europy. Ekipa z Bałkanów przyjechała do Rimini w poważnym składzie, a dziś wygrała ze Słowenią 3:1. Oczywiście, Vital Heynen w sobotę wystawi odmienną szóstkę, bo głównie taki jest cel tego turnieju – selekcja przed igrzyskami.

Tak, mecz z Włochami B ani nie wynosi żadnego z grających w nim zawodników na piedestał, ani nie przekreśla definitywnie szans tych, którym to spotkanie nie do końca wyszło. Terminarz meczów Ligi Narodów jest bardzo napięty. Ale jedno wiemy na pewno – już z Serbami na tak długą grę w atmosferze sparingu nie będziemy sobie mogli pozwolić.

Polska – Włochy 3:0 (25:19, 25:20, 25;18)

Fot. Newspix


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez