20 lat temu “Kama” napisała nową historię polskiej lekkiej atletyki

20 lat temu “Kama” napisała nową historię polskiej lekkiej atletyki

Dwadzieścia lat temu doszło do jednej z najwspanialszych niespodzianek w historii polskiej lekkiej atletyki. Siedemnastoletnia Kamila Skolimowska przebiła najśmielsze oczekiwania i zdobyła złoty medal olimpijski w rzucie młotem. Od czasu pamiętnej imprezy w Sydney jej życie uległo diametralnej zmianie. Już nie mogła narzekać na brak rozpoznawalności, ale wciąż zdobywała medale wielkich imprez i biła rekordy Polski.

W historii polskiej lekkiej atletyki nie było wiele takich talentów. Kiedy w Sydney stanęła na najwyższym stopniu podium, miała niecałe osiemnaście wiosen, ale znacznie starsze od siebie zawodniczki biła już kilka lat wcześniej. W 1996 roku, jako niespełna 14-latka, zdobyła złoty medal seniorskich (!) mistrzostw Polski. Natomiast w 1999 roku po raz pierwszy ustanowiła nowy rekord kraju.

Trzeba przyznać, że 66,62 metrów, bo o takiej odległości mówimy, wrażenia na obecne standardy nie robi. Skolimowska ten wynik śrubowała jednak wielokrotnie. Po raz ostatni w Dausze w 2007 roku, kiedy rzuciła 76,83 metrów. Dwa lata później rekord Kamili, już po jej śmierci, poprawiła Anita Włodarczyk.

Olimpijskie korzenie

Początkowo próbowała sił w podnoszeniu ciężarów. Dyscyplinie, którą uprawiał jej ojciec Robert Skolimowski – brązowy medalista mistrzostw świata i olimpijczyk z Moskwy. Córka ostatecznie nie poszła w jego ślady ze względu na zmianę w przepisach, które przestały dopuszczać do startu zawodniczki młodsze niż 15 lat. Przerzuciła się na lekkoatletykę – najpierw pchnięcie kulą, a potem rzut młotem. Na dwór królowej sportu trafiła jednak przypadkiem. Wypatrzył ją Zbigniew Pałyszko, kiedy przyszła odwiedzić brata na stadionie warszawskiej Legii.

Choć przed imprezą w Sydney mogła pochwalić się niezłymi wynikami, ani ona sama, ani ktokolwiek inny nie oczekiwał, że zdobędzie medal. Miała wystartować, nabrać doświadczenia, pokazać się z dobrej strony. Już w kwalifikacjach pokazała jednak, że stać ją wiele. Osiągnęła 66,30. Dalej rzucały tylko Olga Kuzienkowa, ówczesna srebrna medalistka mistrzostw globu i Europy oraz Kirsten Münchow.

W momencie, kiedy rozpoczynały się finałowe zmagania, usłyszała Mazurka Dąbrowskiego. Był grany za sprawą Roberta Korzeniowskiego, który odbierał swój kolejny złoty krążek za triumf w chodzie za 20 kilometrów. Zainspirowana Kamila pomyślała: czemu by nie spróbować? Uwierzyła, że może powalczyć o główną pulę. –Koncentracja jest rzeczą piekielnie ważną. Tu w jednym ułamku sekundy trzeba wszystko zrobić. Uspokoić się i pobudzić – zapowiadał jej próbę Marek Jóźwik. Po chwili Polka wynikiem 71,16 pobiła rekord świata juniorów oraz rekord olimpijski.

Ten jeden rzut sprawił, że życie siedemnastoletniej dziewczyny wywróciło się do góry nogami. – Wchodziłam do wielkiego sportu i nagle stanęłam na szczycie. Tamten dzień zmienił wszystko – wspominała.

Pamięć

Sukces nie zakręcił Skolimowskiej w głowie, nie spoczęła na laurach. W 2002 roku zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy, a cztery lata później dołożyła brązowy. Na mistrzostwach świata miała zaś pecha – dwukrotnie zajmowała niewdzięczną, czwartą pozycję.

W czasie igrzysk w Pekinie nie była już w tak wysokiej formie. Podczas gdy jej następczyni – Anita Włodarczyk – zajęła 4. miejsce, ona nie zdołała zaliczyć żadnej udanej próby. Wiedziała, że jej czas powoli mija, ale była idealnie przygotowana do “życia po życiu sportowym“. O swoją edukację dbała już jako bardzo młoda dziewczyna. Ukończyła licencjat Wyższej Szkole Społeczno-Ekonomicznej, a potem studia menedżerskie na Uniwersytecie Warszawskim.

W realizacji planów – nie tylko zawodowych, ale i prywatnych – przeszkodziła jej choroba. W 2009 roku zmarła niespodziewanie podczas zgrupowania kadry w Portugalii. Potem okazało się, że do śmierci lekkoatletki doprowadził zator tętnicy płucnej.

Organizowany ku pamięci młociarki Memoriał Kamili Skolimowskiej we wrześniu miał swoją 11. edycję. Co roku na Stadionie Śląskim pojawiają się nie tylko gwiazdy polskiej lekkiej atletyki, ale i światowe. Skolimowska miała wielki wkład w rozwój kobiecego rzutu młotem, który jeszcze w latach 90. raczkował, ale z czasem stał się jedną z polskich specjalności. Anita Włodarczyk, Joanna Fiodorow, Katarzyna Furmanek czy Malwina Kopron kontynuują dzieło złotej medalistki z Sydney.

Fot. Newspix.pl


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze

Aktualności

Kalendarz imprez